Strona:Iliada2.djvu/049

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ILIADA.
XIĘGA X.

Insi wodzowie, liczne sprawuiący ludy,
W słodkim spoczynku dzienne utopili trudy,
Sam Atryd, co powszechny trzymał rząd nad Greki,
Tysiączne ważąc myśli, nie zamknął powieki.
Jak, gdy Jowisz gotuie straszne nawałnice,
Lub grad, lub śniég, bielący całe okolice,
Lub otwiera drzwi woyny, dla ludów ucisku;
Grzmot uderza po grzmocie, błysk razi po błysku:
Tak częste ięki w królu wyciska zgryzota,
A boiaźń wnętrznościami w różne strony miota.
Gdy na obóz Troiański rzuci oczy drżące,
Trwożą go zapalonych płomieni tysiące.
Przeraża głos trąb, fletni, i mężów wołanie.
Lecz patrząc, w jakim flota, w jakim woysko stanie,
Targa włosy z rozpaczy, władcy gromu wzywa,
A ięk po ięku z piersi gwałtem się wyrywa.[1]
Kiedy się tak myślami dręczącemi trudzi,
Wziął przed się póyśdź do starca, naymędrszego z ludzi,
By z nim spólnie ułożył pożyteczną radę,
I wiszącą nad woyskiem oddalił zagładę.
Wstaie prędko, na członki szatę wdziać pośpiesza,
Wciąga obów, na barkach lwią skórę zawiesza,

  1. Obraz podobnéy nocy, czytamy w Dzieiach rocznych Tacyta, w Xiędze piérwszéy w Rozdziale 65. Kładziemy go, iak ieſt wydany w tłumaczeniu Naruszewicza: „Noc z obu ſtron z różnych miar niespokoyna: u barbarzyńców biesiaduiących radosne pienia, okropne wrzaski, które się ciągnąc po padołach i odzownych puszczach, powietrze głuszyły. U Rzymian ledwo tleiące ognie, przerywane głosy: żolnierſtwo częścią leżało u szańców, częścią się po namiotach tłukło, do bezsennych, iż do czuiących podobnieysze. Samego wodza ſtrwożyło we śnie srogie widzenie.„