Kto z swego wytrącony na cudzy wóz wsiędzie,
Niech raczéy dzidą robi, tak naylepiéy będzie.
Wiersz ten cztéry razy, a coraz w inszym sensie wyłożyć można. Ja trzymałem się większéy liczby tłumaczów. Eustatius, a za nim P. Dacier ten sam wątpliwy sposób wyrażenia uwielbia. Lecz Pope rozsądnie uważa, iż ta wątpliwość z mniéy doſkonałéy w dzisieyszych wiekach Greckiego ięzyka wiadomości pochodzi. Zdaie się bydź naynaturalnieysze znaczenie: iż ktoby zoſtał z swego wozu wytrącony, gdy wsiędzie na drugi; niech raczéy bronią robi, a nie bierze się do kierowania koni, których nie zna; co mowa Pandara do Eneasza w xiędze V. objaśnia. Heyne w świeżéy edycyi Homera tłumaczy ten wiersz nowym sposobem:
Na wóz nieprzyiacielski, kto na swoim wpadnie,
Niech nie zsiada, lecz z wozu zręcznie dzidą władnie.
I to tłumaczenie ma sens iasny, lubo wcale inny od poprzedzaiącego.
Dobrze wam zgotowana smakuie biesiada.
Tu trzeba się przenieść do czasów ſtarożytnych: i o tém ieszcze nie trzeba zapominać, że te uczty dawane były kosztem woyska w namiocie Agamemnona: a zatém przynaymniéy własnych darów na oczy nie wyrzuca. Znaydować się na tych biesiadach niemałym było zaszczytem, gdyż samych tylko wodzów z męztwa i roſtropności sławnych do nich przypuszczano.