Strona:Iliada.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zarzucamy iednoſtayność, ileż maią rozmaitych okoliczności? Z ich odmiennością i różnością ſtaią się odmienne. Stan i czyn zwierzęcia, wiecey imaginacyą, niż samo zwierzę, zaſtanawia. Dwa różne zwierzęta, w jednémże położeniu wyſtawione, daią podobnieysze obrazy, niż to samo zwierzę, pod różnemi względami uważane. Ci, którym się nie podoba, widzieć ciągle lwy w Iliadzie, powinniby się i o to gniewać, że w niéy uſtawicznie ludzi znayduią.
Nie zaprzeczam, że Homer tychże samych porównań słowo w słowo, w rozmaitych mieyscach używa. Ale dla usprawiedliwienia tych powtarzań, nie możnażby powiedzieć, że pięknie ieſt w jednym i proſtym obrazie znaydować pomnożone ozdoby? Jeſtto posąg tak poſtawiony w wielkim ogrodzie, że wielu przecięciom odpowiada, a coraz inaczéy się oku ſtawiaiąc, zawsze ieſt ieden, i zawsze odmienny.
Okoliczności tkliwe i przenikaiące, w których umieraią bohatyrowie Homera, naywięcéy iego bitwom daią świetności. Ten traci bogactwa, ten nadzieie: ten wprawia w rozpacz oyca, który go serdecznie kocha, ten zoſtawia ſtrapioną wdowę, i nieszęśliwe sieroty. Protezylay umiera nie dokończywszy wspaniałego domu, który zaczął był stawiać. Fenop, utraciwszy dzieci za-