Strona:Iliada.djvu/074

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mera pomieszane były z baykami i dziwactwami, mogącemi służyć za podporę błędu, nic się nie uchroniło od zarzutu głupſtwa; wszyſtko razem wzgardzie podpadło. Czytanie dzieł Homera, za wyſtępek mieli Chrześciianie. Wyrzucał to Rufin Stmu Hieronimowi. Sty Auguſtyn, choć poczytnie Homera za zwodziciela, przyznaie atoli, że iego baśnie są pełne słodyczy i wdzięków.
Ta burza przeciw Homerowi, obudziła gorliwość filozofów pogańſkich. Już nie o to chodziło, aby go okazać podziwienia godnym, ale żeby go przynaymniéy od oſtatniéy wzgardy obronić. Trudno było ſtanąć przy iego baykach, brać ie słownie, i za prawdy uważać. Szukano więc w nich taiemnego i allegorycznego znaczenia. Jeżeli czasem udało się ie znaleźć, częściéy trzeba było wykręcać się przez nikczemne alluzye. Utrzymywano, że Juno, ubieraiąca się, i w pięknym ſtroiu śpiesząca do Jowisza, oznaczała powietrze czyszczące się przez zbliżenie ognia. Cudzołoztwo Wenery i Marsa oznaczało, że ci, którzy się w czasie złączenia tych dwu planet urodzą, maią wielką ſkłonność do niewſtrzemięźliwości. Raz Jowisz, drugi raz Wulkan był poſtacią ognia. Miłość Marsa i Wenery, zamykała razem naukę Aſtronomii i Moralności. Tym sposobem Porfiryusz, i inni filozofowie ſtarali się uspra-