Strona:Ignacy Radliński - Apokryfy judaistyczno-chrześcijańskie.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
WSTĘP.
I.

We dwóch czy trzech stuleciach, kończących erę starożytną, i w kilku, rozpoczynających nową, w całym, rzec można, owoczesnym świecie dziejowym, powstawał i rozpowszechniał się pewien rodzaj utworów, ważnych zarówno dla swej treści jak i pochodzenia. Treść — jak wszystkich celniejszych pomników piśmiennych w dziejach powszechnych, była ściśle związaną z biegiem wypadków wytwarzających te dzieje, przedstawiała, grupowała i objaśniała fakty rzeczywiste, lub za rzeczywiste uchodzące i podawane; wyprowadzała z rozbieranych faktów wnioski, wyrabiała o tych faktach, z danego punktu widzenia, pojęcia właściwe, zaprawiała na nich mniej przygotowane umysły do wydania stosownego do danych celów sądu o rzeczy. Pochodzenie — było zawsze ukryte, zagadkowe, tajemnicze. Właśnie, wskutek takiego pochodzenia, dla tych utworów powstała z greckiego języka nazwa »apokryfy«, pod którą, w piśmiennictwie powszechnem, są one wyłącznie znane.
Autorowie, bądź społeczni działacze, bądź też biegu wypadków uważni kontemplatorowie, nie dla własnej przedewszystkiem, ogłaszając te utwory, pracowali wziętości, powagi i sławy. Szło im, jak widać, głównie tylko o ideę, którą wytwarzali, o zwycięstwo pojęć, sądów, zasad, które głosili — nie przywiązywali bowiem swego imienia do ogłaszanych utworów, swoją osobistość, jako autorów, pozostawiali w ukryciu.
Nie uzupełniając swojem imieniem tytułu dzieła, autorowie ci, może mieli na względzie dobro samej sprawy, by przez związanie dzieła z imieniem, zwyczajną indywidualizacyą utworu, powszechności sprawy nie szkodzić, ogólnego jej znaczenia nie zmniejszać, powadze jej nieuwłaczać. Pozostając jako autorowie w ukryciu, może dążyli do tem skuteczniejszego zlania swej osobistości ze sprawą, do zespolenia się z nią aż do utraty świadomości siebie, do zatarcia wszelkich swoich w niej śladów, do zupełnego pogrążenia w niej siebie, jakoby unicestwienia.