Strona:Ignacy Mościcki - Autobiografia (kopia nr. 1a) - Rozdział 02 - 701-074-001-009.pdf/006

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tywizm w każdym przypadku, nie tylko nie osłabia pięknych uczuć dla swoich najbliższych, dla narodu, ale je nawet potęguje, gdyż nie są one osłabione przez różne emocje. Również nie niszczy energii potrzebnej dla zwalczania działań szkodliwych dla narodu czy państwa.
Filozofia życiowa, wypracowana przeze mnie w dużym trudzie, była mi pomocna w zachowaniu kierunku działalności w moim długim życiu. Byłem zabezpieczony od wszelkich, w moich oczach szkodliwych wpływów różnych środowisk, wśród których wypadło mi przebywać, a przez to samo uniknąłem załamania się wewnętrznego. W miarę narastania aktywności życiowej rósł szacunek wewnętrzny dla samego siebie, który stanowił też wielkie moje bogactwo. Od świata zewnętrznego nie oczekiwałem nigdy uznania moich zasług, gdyż uznanie własne było mi dostateczną nagrodą. Z tych racji nie spotykały mnie żadne cierpienia, gdy praca moja i zasługi nie były uznawane przez innych, albo też, gdy uznanie przychodziło zbyt późno. Tego bogactwa psychicznego nie oddałbym też za największe korzyści materialne.
I chociaż życie moje, pełne wydarzeń, nie było usłane kwiatami, doszedłem do przeświadczenia, iż los dużym szczęściem mnie obdarzył.



ROZDZIAŁ III.

Po śmierci ojca, w roku 1885 wyjechałem na studia politechniczne do Rygi. Musiałem się jednak przygotować do egzaminu maturalnego, bowiem prywatne szkoły nie miały w zaborze rosyjskim żadnych praw. Miałem z tym dużo pracy, a głównie z językiem niemieckim, który stosowano przy egzaminie ze wszystkich przedmiotów.
Egzaminu do politechniki w pierwszym terminie nie zdałem. W szkołach średnich rosyjskich panował zwyczaj podpowiadania koledze. Tak jak na Zachodzie, nie uznawano tego zwyczaju także w Rydze. Za takie przewi-