Strona:Ignacy Dąbrowski - Śmierć.djvu/231

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wyżera mi z piersi życie! nędzny robak, tak mały, że go dojrzeć nie można, — a jednak on taki nędzny, taki mikroskopijny, urąga waszej potędze! Tysiące tomów zapisano o jego istnieniu, tysiące mózgów wysusza badawcza praca, — i gdzież są owoce tych trudów? Robak, czy roślina, — bo nawet i tego nie wiemy, — pod okiem naszem wykonywa swoją pracę, drwiąc sobie z naszych mozolnych i bezowocnych dociekań. Trzecia część cmentarzy świata — oto jego pracy owoc! I któż z nas silniejszy? Czy on, mikroskopijny i bezświadomy, — czy my ze swemi szkłami i wiedzą? Czy on, zaściełający cmentarze naszych ciał prochem, — czy my, zapisujący stosy bibuły opowieścią, jak on wygląda i jak nas zjada powoli? Kto silniejszy?

8 kwietnia.

A więc już się zaczynają pożegnania ze światem. Są osoby, są wypadki życia, którym już nie można powiedzieć: „Do widzenia!“