Strona:Ignacy Dąbrowski - Śmierć.djvu/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

skonaniem, stara się wyzyskać i uprzyjemnić innym i sobie tę jedyną sposobność istnienia. a życiu opiera wszystko, dla niego pracuje, z jego stanowiska sądzi o wszystkiem. Kiedym dziś wygłosił paradoksalny wniosek, że wobec pewności śmierci wszystkim powinny opaść ręce, bo po co pracować i walczyć, gdy nawet nie możemy mieć tej pewności, że choć kilka dni używać będziemy owoców swej pracy, — on mi powiedział, że właśnie tak, jak jest, jest dobrze; bo gdyby wszyscy tak myśleli, zginąłby świat. ie jest to odpowiedź wprost na moje twierdzenia. Ja poruszyłem zasady, on wyniki, — i w tem właśnie odbił się wyraźnie jego nastrój myśli. Dlatego też my się nigdy zrozumieć nie możemy.
Bo że tak, jak jest, jest dobrze — wiem sam i zgadzam się z jego twierdzeniem, ale czemu tak jest, to co najmniej dziwne. Bo dlaczego my o tej jedynej pewności, że pomrzemy wszyscy, myślimy tak mało i nic prawie dla jej spotkania nie czynimy? Młodzieniec na przykład, poświęca kilkanaście lat mozolnej pracy w tym jedynie