Strona:Ignàt Herrmann - Ojciec Kondelik i narzeczony Wejwara Cz. 2.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Czuł, że człowiekowi jest dobrze, gdy drugim czyni dobrze. Pochylił się ku żonie i rzekł:
— Sądzę, że dziś poprosi o Pepcię...
Twarz pani Kondelikowej rozjaśniła się. Szczęście Pepci było zadaniem całego jej życia.


∗             ∗

Mistrz Kondelik obszedł po południu robotników, wszędzie dojrzał, zapłacił im i przed szóstą przechadzał się już obok magistratu. Miał dobry pomysł. Chciał Wejwarę zupełnie ułagodzić i chciał go poprosić na szklaneczkę, nim pójdą do domu.
Tymczasem pani Kondelikowa postarała się o cielęcą szynkę, sałatę w główkach i ogórki, Pepcia przygotowywała stół i mieszkanie Kondelików napełnione było uroczystą wonią.
Dziś!
Kondelik byłby nosił Wejwarę na rękach, tak go cieszyło, że młodzieniec się nie gniewa. Pochwycił go w ramiona, gdy Wejwara wyszedł z magistratu, i po kilku słowach zaprosił na szklaneczkę pilzeńskiego.
Czyż mogło coś więcej ucieszyć Wejwarę? Z przyszłym teściem chwila poufnego posiedzenia i gawędy! Przy pilzeńskiem!
Nie skończyło się na jednaj, urosło do trzech i było już po siódmej, gdy wyszli z restauracyi. Wokoło rozlewał się piękny wieczór czerwcowy, para z pilzeńskiego otulała wszystko jakąś różową mgłą,