Strona:Ignàt Herrmann - Ojciec Kondelik i narzeczony Wejwara Cz. 2.djvu/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tej córka, to nieszczęśliwe jest nieboże. Kiedy macocha wydaje zamąż pasierbicę, jakże jej wszystko odmierzy, oddzieli!
Ciemne kąty i głębie szaf i skrzyń ukrywały niejeden skarb, który pani Kondelikowa kupiła dla Pepci. Nie wiedział o tem Kondelik, nie wiedziała nawet Pepcia. Pani Kondelikowa nie miała pojęcia o giełdzie, nie wiedziała nic o walutach i wszelakich spekulacyach, ale gdy tylko srebro spadło w cenie, wyjmowała troskliwa matka swoje książki wkładowe i kupowała dla Pepci powoli wyprawę. Ona wniosła srebro do domu, Pepcia powinna także jeść srebrem! Przynajmniej po tuzinie ze wszystkiego. I to nie towar najlżejszy! Dobre rzeczy powinna mieć Pepcia! W dniu, w którym zaręczała Pepcię, przypomniała sobie ten skarb i w poniedziałek rano, gdy mistrz wyszedł, wyłożyła przed Pepcią wszystko, co niewidziało światła od chwili, gdy przyniesiono do domu. Tuzin srebrnych nożów, widelców, łyżek, małych łyżeczek, dużą łyżkę wazową, szczypce do cukru, czajnik, ach, było tu rzeczy tyle, że aż w oczach się lśniło.
— Widzisz, Pepciu, tak się stara matka o swoje dziecię. To dla ciebie. We dnie i w nocy myślałam o tobie, mam ciebie jedyną i gdyby mnie był Pan Bóg zabrał, byłabyś to odziedziczyła. Ale Bogu dzięki doczekałam się tego...
I pocałowała córkę.
A potem wyjęła płótna, kretony, perkale.
— Ten perkal będzie na pierzyny dla służącej,