Strona:Ignàt Herrmann - Ojciec Kondelik i narzeczony Wejwara Cz. 1.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
81

ry, nie bodzie, jak prawie wszyscy ci uczeni ludzie i nie rzuca ciągle swoją łaciną.
Prawdę powiedziawszy, pan Kondelik nie kochał bardzo ludzi uczonych. Zdawało mu się, że dają poznać ludziom swoją uczoność i to go gniewało.
Pani Kondelikowa uśmiechnęła się zadowolona...
— Staruszku, zna on ludzi, w magistracie się ich trochę przewinie.
Mistrz Kondelik wyciągnął rękę, zatrzepał palcami i rzekł:
— Daj im pokój, Betty! Są między nimi w magistracie także zarozumialcy.
Pani Kondelikowa dmuchnęła w cylinder, płomień prysnął, wyskoczył, ściemniało. A po pięciu minutach odzywało się zgodne chrapanie małżeńskiej pary.

∗                ∗

Przybliżyła się tajna wycieczka Sokołów i jak brat Wejwara w Gwieździe zgadywał, miała to być tajemna wycieczka nocna.
Wejwara cieszył się z tej sokolskiej tajemnicy, pan Kondelik spoglądał na nią z jakąś nieokreśloną obawą. Doznawał na myśl o pierwszej swojej wycieczce w mundurze tremy.
Nie było mu także bardzo na rękę, że jest to wycieczka nocna; lubił nadewszystko własne łóżko i bał się niewygody. Dokąd pójdą? Gdzie będą spali? Wejwara zauważył te kłopoty, kiedy przyszedł osta-