Strona:Hugo Zapałowicz - Z Czarnohory do Alp Rodneńskich.djvu/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w ogóle większe doliny i kotliny Czarnohory w krainie kosodrzewu, były dawniej lodowcami pokryte. Pewne wskazówki do takiego przypuszczenia spostrzegałem n. p. w dolinie Dzembronii, Gadżyny, Prutu, co jednak jeszcze na później do dokładniejszego zbadania odkładam.
Przeszedłszy ów wał, zeszliśmy na drugą równinkę, na której znajduje się dość wiele małych jeziorek, właściwie stawków; kilka z pomiędzy nich wyschło już było o tym czasie. Nad jednem z jeziorek rozłożył się taborem Wawrzyniec i Iwan, przybyli tu już od dłuższego czasu przed nami, a roznieciwszy ogień gotował Wawrzyniec wodę na herbatę, bośmy byli trochę zziębnięci mimo płaszczów. Za naszem zbliżeniem się zapowiedział Wawrzyniec, że już woda wre i można herbatę zasypać. Jakżeśmy się jednak zdziwili, gdyśmy w garnku spostrzegli tysiące już nieżywych (skutkiem kipienia wody) robaczków, wielkości zaledwie 1 do 2 milimetrów, a które przybrały kolor czerwonawy. Jak się pokazało, wodę, na pozór czystą, wziął Wawrzyniec z jeziorka. Robaczkom tym nie przypatrzyłem się wprawdzie dokładnie, lecz przypomniały mi one owe prawie mikroskopijne raki, które w tylu gatunkach i w takiej zwykle ilości żyją tak w wodach słodkich jak i słonych. W każdym razie wdzięczne tu pole dla zoologów.
Ponieważ Wawrzyniec pobiegł po wodę źródlaną i herbata po jakimś dopiero czasie miała być gotową, przeto wybrałem się na kamienistą zerwę, która naprzeciwko o niespełna 100 metrów wyżej się znajdowała.
W przechodzie spostrzegłem, że brzegi jeziorek obrastały przeważnie turzyce, a mianowicie w wielkiej obfitości wysoka Turzyca (Cerex ampullacea); obok po miejscach podmokłych przędły obficie białą swą wełnę Wełnica jednokłosa (Eriophorum vaginatum) i Wełnica wąsko-listna (Eriophorum anqustifolium), pierwsza o samotnej, druga o kilku główkach.
Zbliżywszy się do owej zerwy, przekonałem się, iż między głazami gromadziła się bujna gleba. skutkiem czego i roślinność żyła tu różnobarwna. Najwyżej wznosiła się Ciemięrzyca biała (Veratrum album) o liściach dużych, jak na roślinie tytoniowej i biało-zielonkowatych kwiatach, co w wielkiej ilości ustawiły się na końcu łodygi w smukłą piramidę. (Wawrzyniec opowiadał, że górale w Zachodnim Beskidzie przyrządzają z tej rośliny nadzwyczajnie mocną i świdrującą w nosie tabakę). Obok rósł gatunek Ostu (Carduus hamulosus) o główce samotnej barwy różowej, a łodyga jego tudzież liście były gęsto najeżone kolcami, lecz to tylko tak więcej dla strachu, bo kolce miękkie, prawie nie kłują. Dalej zgromadziła się obficie (podobnie jak i na wielu innych miejscach Czarnohory), Goryczka trojeściowata (Gentiana asclepiadea) o liściach jajowato-podłużnych i po parze naprzemianległych. W kątach każdej pary liści mieszczą się wielkie ciemno-lazurowe kwiaty, co jak liczne zabarwione latarnie ubierały tę roślinę od stóp prawie aż do głowy. Inny Goryczki gatunek Goryczka nakrapiana (Gentiana punctata), która na Czarnohorze jest częstą i w większych wysokościach nieraz się obficie pojawia, rosła tu w kilku okazach. Ma ona u góry kilka dużych żółtych kwiatów, licznemi plamkami nakrapianych, wskutek czego ubarwieniem swem przypominają one centkowaną skórę węża, lub futro pantery. Korzeń jej jest tak gorzki, że za samem tylko nadgryzieniem czuje się przez cały dzień gorycz w ustach; ma też zastosowanie w medycynie.
Opuszczając nasze prowizoryczne obozowisko, zchodziliśmy zwolna na połoninę Breskulską na nocleg. Trafiliśmy właśnie na podoj owiec a Iwan, który miał prawie na wszystkich stajach jakiegoś znajomego owczarza, pospieszył pomagać w dojeniu. Nadoił on się przez tyle lat, więc też przy każdej sposobności odzywała się w nim ta żyłka do tego. Połoniny po węgierskiej stronie Czarnohory wydzierżawiają po