Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/229

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jako świadek następny stanęła Elżbieta, Gdy weszła piękna, blada, jak marmur, młoda kobieta w pojedynczej, czarnej sukni, obrzucając męża miłosnem spojrzeniem, wszystkich do jednego w sali ogarnęło wzruszenie głębokie.
Po wstępnych pytaniach przewodniczącego, które dotyczyły wydarzeń zaszłych w ciągu dnia zaślubin nastąpiła wielka, nieoczekiwana zgoła sensacja. Na pytanie, czy zeznająca nie miała jakiegoś przypuszczenia, odnośnie do osoby mordercy, odpowiedziała Elżbieta głośno i stanowczo:
— Tak jest, w samej niemal chwili wejścia do gabinetu zamordowanego wiedziałam napewno kto dokonał czynu. Bodenbachowi, który mi towarzyszył w drodze do kościoła wetknęłam sama w butonierkę jeden z niewielu otrzymanych w darze, bardzo rzadkich storczyków.
Otóż storczyk ten leżał obok zwłok na posadzce!
Zabrzmiały głośne okrzyki wśród publiczności, oskarżony zadrżał, a prokurator zerwał się w podnieceniu z krzesła.
— Proszę pani! Czemuż nie wniosła pani