Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ano, może i toście skradli? — zauważył jeden z policjantów po namyśle, — Ale dość już gadania. Dalejże marsz spokojnie do sądu policyjnego, inaczej...
Groźny gest urzędowej pałki gumowej skłonił obu aresztowanych do poddania się konieczności, przyczem jednak nie omieszkali zawiadomić Bodenbacha, że przy okazji połamią mu wszystkie żebra.
Poza polem wyścigowem czekało, jak zawsze, auto policyjne, toteż w ciągu kilku minut stanęli wszyscy przed sędzią policyjnym, który wysłuchał przedewszystkiem zeznań policjantów. Potem, zwrócony do Bodenbacha, spytał:
— A więc, dżentelman gotów jest zaprzysiąc, że ten oto portfel jego, został mu wyciągnięty z kieszeni przez tego oto dżetelmana, zwącego się, rzekomo Hawkins i podany dalej temu oto dżentelmenowi, zwącemu się, rzekomo James Mackeen, który go schował?
Spokojnie, mimo wewnętrznego wzburzenia, odparł Bodenbach.
— Wasza Miłość! Nie mogę faktu tego zaprzysiąc, ale przeciwnie, oświadczam, że sam