Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Theo Robin rozparł się w fotelu i mówił ostro, dobitnie:
— Uzyskałem, zdaje mi się pewne punkty zaczepienia, które mogą doprowadzić do odnalezienia sprawców porwania. Nic o nich nie powiem, gdyż chcę pracować na własną rękę. Czynię panu następującą propozycję. Zacznę pościg za zbrodniarzami i proszę tylko o legitymację, która mi zapewni pomoc policji w razie potrzeby. Jeśli wykryję sprawców, tak że żywym, czy umarłym będzie można dowieść winę, zażądam w nagrodę tylko posady w agencji pańskiej. Ale nie idzie mi o stanowisko podrzędne, jeno o urząd superintendenta w jednym z oddziałów.
Pan Jeffries otwarłszy usta, spojrzał nań zdumiony wielce.
— Nie jesteś pan, widzę, zbyt skromny, mój panie! — rzekł po chwili. Musisz chyba wiedzieć, że chcąc u nas uzyskać urząd superintendenta, trzeba służyć agencji Pinkertona około lat dwudziestu, i to z powodzeniem!
— Nie interesuje mnie to nadmiernie, panie Jeffries! — odparł gość lodowato. Nie zmuszam pana wcale, czynię tylko propozycję, którą