Przejdź do zawartości

Strona:Hrabina Segur - Dobry mały djabełek.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ale o czem myślisz?
Julja.
Myślę o Bogu, który zesłał mi łaskę, czyniąc mnie niewidomą.
Karol.
Łaską? Nazywasz łaską nieszczęście, na jedną myśl o którem wzdryga się najodważniejszy.
Julja.
Owszem, Karolu, nazywam to łaską, gdybym widziała, posiadała wzrok, byłabym może wieczn kokietką, istotą lekkomyślną. Mówią, że jestem ładna, pyszniłabym się więc tem, wymagałabyym, aby mną się zajmowano; unikałabym pracy, nie słuchałabym Marjanny jak teraz, nie kochałabym ciebie tak mocno; nie cieszyłabym się na myśl o życiu przyszłem, jakie Pan Bóg szykuje mi po zgonie. Teraz jednak mogę całemi dniami pracować, cierpliwie znosząc braki, które są przeznaczone dla biednych niewidomych.
Karol (wzruszony).
Przyznajesz sama, że odczuwasz braki w tem życiu?
Julja.
Naturalnie! Nawet są wielkie i stałe; kocham jednak je, gdyż zbliżają mnie do Boga. Chciałabym bardzo ujrzeć moją miłą Morjannę, która robi tak wiele dla mnie i dla ciebie, mój dobry Karolu; zwłaszcza dla ciebie, gdyż jesteś taki przyjaźny, taki ufny dla mnie.
Straciłam wzrok, będąc jeszcze zupełnie malutką; zaledwie więc przypominam sobie Marjannę i ciebie... Ale... czekam... godzę się z tem bez szemrania.