Strona:Hrabina Segur - Dobry mały djabełek.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wstrzymywał wściekłość... Kto mu jednak tak kazał czynić? Oby nie Julja tylko! Ta mała święta — nietknięta zabiera się do udzielania rad, o mało że nie prawi kazania... Nie lubię jej, stale mnie denerwuje jej twarz, która jest wiecznie spokojna, słodka i uśmiechnięta. Chce nas upewnił, że jest szczęśliwa bez względu na swą ślepotę, że niczego sobie niczego sobie nie życzy i niczego nie pragnie. Dla Julji robi się wszystko! Pielęgnuje się ją jak księżniczkę... Głupia hultajka! A co do tego Karola, to takie mu sprawię pranie — dobrze, że teraz już się nie broni“.
Nie zauważyła, że ostatnie wyrazy, poczynając od: „Nie lubię jej i t. d.“ wymówiła głośno; podniosła głowę i ujrzała Karola, który zdziwiony stał bez ruchu i oburzony patrzył na nią; zawołała więc „Czego jeszcze chcesz“, Czego wytrzeszczasz na mnie swe głupie oczy? Idź precz do kuchni, pomagaj tam Betty. A powiedz jej, niech poda kolację jaknajwcześniej. Chcę jeść!“
Karol nie dał się dwa razy prosić i cicho wyślizgnął się do kuchni: opowiedział Betty, jakie wyrazy wymówiła przed chwilą jego ciotka i nie podejrzewała, że czyni to głośno.
Trzeba powiadomić o tem Julję, Powinieneś oburzyć się i wystąpić przeciwko temu otwarcie, — rzekła Betty.
Karol.
Nie, Betty, obiecałem Julji być grzecznym i posłusznym w ciągu całego tygodnia. Nie mogę złamać tej obietnicy; mając swe zbawcze daszki, nie