Przejdź do zawartości

Strona:Honoryna; Studjum kobiety; Pani Firmiani; Zlecenie.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i może trzasnąć. Gdybyście mogli widzieć wówczas ogniki, jakie złociły jego szare oczy, uśmiech, który łagodził jego miłe usta, słowem cudowny wyraz tej dostojnej twarzy, której brzydotę uszlachetniał duch apostolski! Za całą odpowiedź, ściskałem księdza tak, jakbym uściskał matkę.
— Nie będziesz miał zwierzchnika, mówił wuj w drodze na ulicę Payenne, będziesz miał w hrabi Oktawie przyjaciela; ale on jest nieufny, lub, aby rzec trafniej, przezorny. Przyjaźń tego męża Stanu można zdobyć tylko z czasem; mimo swej bystrości i znajomości ludzi, dał się oszukać temu, którego miejsce masz zająć i omal nie stał się ofiarą nadużycia. To ci wystarczy jako wskazówka jak się masz zachować.
Kiedyśmy zapukali do olbrzymiej bramy pałacu tak wielkiego jak pałac Carnavalet, dźwięk ten rozległ się w pustce. Gdy wuj pytał starego szwajcara w liberji o hrabiego, ja tymczasem ogarnąłem żarłocznem spojrzeniem dziedziniec. Bruk zarośnięty był trawą, trawa puszczała również ze ślicznych ornamentów na ścianach, oraz z dachu stromego jak w Tuilerjach. Balustrady na wyższych piętrach były nadżarte czasem. Poprzez wspaniałą arkadę, ujrzałem drugi dziedziniec, gdzie, znajdowały się budynki gospodarskie o przegniłych bramach. Stary woźnica czyścił tam stary powóz. Z flegmy woźnicy łatwo było zgadnąć, że zamożne stajnie, w których niegdyś rżało tyle koni, obecnie mieszczą ich najwyżej parę. Wspaniała fasada zdała mi się martwa, niby front gmachu, będącego własnością państwa lub Korony i oddanego na publiczny użytek. Podczas gdy szliśmy z wujem, z loży szwajcara (był tam jeszcze nad drzwiami napis: Pukać do szwajcara) rozległ się dzwonek. Na ten znak, wyszedł z ganku lokaj w liberji takiej, jaką nosi Labranche w Komedji Francuskiej w starym repertuarze. Wizyta była czemś tak rządkiem, że służący kończył jeszcze naciągać surdut, otwierając drzwi, zaszklone małemi szybkami. Po obu stronach drzwi ściana była okopcona od dymu świeczników. Z przedsionka, którego nie powstydziłby się Wersal, widać było schody, jakich się