Strona:Honoryna; Studjum kobiety; Pani Firmiani; Zlecenie.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tek, które osobniki stanowiące różne odmiany tureńczyka formułowali bardzo dowcipnie; ale niema co ich przytaczać, zbladłyby przy plotkach paryskich. Kiedy człowiek może bez przykrości myśleć o swoim spadkobiercy, widząc co dnia piękniejsze topolowe aleje: czułość wzmaga się z każdą garścią ziemi dobytą przy okopywaniu drzewa. Mimo iż objawy takiej tkliwości są dość rzadkie, spotyka się je jeszcze w Turenji.
Ten ukochany siostrzeniec, który zwał się Oktaw de Camps, pochodzi od słynnego księdza de Camps, tak dobrze znanego bibljofilom i uczonym, co nie jest wcale jedno i to samo. Mieszkańcy prowincji mają brzydki zwyczaj potępiać z cnotliwem oburzeniem młodych ludzi, którzy sprzedają ojcowiznę. Ten śmieszny przesąd szkodzi zwyżce cen, którą aż dotąd rząd podsyca z konieczności. Nie poradziwszy się wuja, Oktaw rozporządził kawałem swojej ziemi na rzecz czarnej bandy. Zamek Villaines byłby zburzony, gdyby nie propozycje, jakie stary wuj uczynił przedstawicielom kompanji Marteau. Aby podsycić gniew testatora, przyjaciel Oktawa, daleki krewny, jeden z owych kuzynków o niedużym majątku a dużym sprycie, z tych o których sąsiedzi mawiają: „Nie chciałbym się z nim procesować!“ zjawił się przypadkiem u pana de Bourbonne i oznajmił mu ruinę siostrzeńca. Pan Oktaw de Camps, strwoniwszy mienie dla niejakiej pani Firmiani, zmuszony jest udzielać lekcyj matematyki, oczekując spadku po wuju, któremu nie śmie wyznać swoich błędów. Ten daleki krewniak, coś w rodzaju Franciszka Moora, nie wstydził się udzielić tych fatalnych nowin staremu wieśniakowi w chwili gdy trawił, przy sutym kominku, obfity prowincjonalny obiad.. Ale sukcesorom nie idzie tak gładko z wujem jakby sobie życzyli. Dzięki swemu uporowi, stary, który nie chciał dać wiary krewniakowi, przetrzymał zwycięsko niestrawność, spowodowaną życiorysem siostrzeńca. Są ciosy, które trafiają w serce, inne w głowę; cios zadany przez ubogiego krewnego padł na kiszki i sprawi niewiele złego, ponieważ poczciwiec miał świetny żołądek. Jako prawdziwy uczeń świętego Tomasza, pan de Bour-