Strona:Honoryna; Studjum kobiety; Pani Firmiani; Zlecenie.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

minister, stając się z powrotem młodzieńcem — trzeba bardzo mocno wyrżnąć igłową o marmur, aby się ocknąć z tych złudzeń!
Ten szczery wykrzyknik, który znalazł echo w sercu słuchaczy, podrażnił ich ciekawość, i tak już umiejętnie pobudzoną.
— Co rano, siedząc na owym pięknym Sułtanie, któregoś mi przysłał z Anglji — rzekł do lorda Dudley — mijałem jej kolaskę, która umyślnie jechała stępa, i czytałem rozkaz dzienny, wypisany kwiatami w jej bukiecie, na wypadek gdybyśmy nie mogli wymienić paru słów. Mimo iż widywaliśmy się prawie co wieczór w towarzystwie i że ona pisywała do mnie codzień, przyjęliśmy pewien system, mający oszukać spojrzenia i zmylić domysły. Nie patrzeć na siebie, unikać się, mówić źle o sobie wzajem, podziwiać się i chwalić, i pozować na wzgardzonego kochanka, wszystkie te stare sztuczki nie warte są jednej, polegającej na tem aby udawać miłość dla osoby obojętnej, a obojętność dla prawdziwego bóstwa. Jeśli para kochanków puści się na tę grę, zawsze uda im się oszukać świat, ale muszą być wówczas bardzo pewni siebie wzajem. Jej parawanem był pewien dworak cieszący się najwyższą łaską, zimny nabożniś, który zresztą nie bywał u niej w domu. Graliśmy tę komedję ku uciesze salonowych gapiów, którzy się z niej śmiali. Nie było mowy o małżeństwie między nami: sześć lat różnicy musiało jej dawać do myślenia; nie wiedziała też o moim majątku, który z zasady zawsze ukrywałem. Co do mnie, byłem tak oczarowany jej dowcipem, wzięciem, wykształceniem, sztuką towarzyską, że byłbym się z nią ożenił bez wahania. Jednakże ta delikatność podobała mi się. Gdyby ona pierwsza natrąciła o małżeństwie, może wydałoby mi się to czemś pospolitem, niegodnem tej idealnej duszy. Sześć miesięcy pełnych i całkowitych, djament najczystszej wody, oto moja porcja miłości na tym padole.
Pewnego rana, zaziębiony, czując nieco gorączki, napisałem do niej słówko, aby odłożyć jedną z naszych sekretnych uczt miłości, utajonych na poddaszu paryskiem, niby perła na dnie morza. Skoro wysłałem list, nawiedził mnie wyrzut: nie uwierzy że jestem