Strona:Herold Andre-Ferdinand - Życie Buddy.djvu/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ojciec twój, o Mistrzu, król Sudhadana, pragnie gorąco zobaczyć ciebie!
W chwili, gdy poseł stanął w lasku, Mistrz przemawiał do uczniów w te słowa:
— Oto mamy przed sobą las u podnóża góry i staw wielki, głęboki, nad którego brzegiem żyje stado zwierząt. Zjawia się człowiek żądny szkodzie zwierzętom, dręczyć je i przywieść do zatraty. Przecina im tedy dobrą drogę odwrotu w razie niebezpieczeństwa, a rozwiera zdradną, wiodącą na grząskie bagna. Zaskoczona w ten sposób trzoda wyginie niebawem. Ale oto jawi się człowiek dobry, nie czyhający na zgubę zwierząt, zamknie przeto drogę zdradną, a otworzy bezpieczną, wiodącą na cichy szczyt. Przeto trzoda nie poniesie straty i będzie wzrastała w liczbę i siłę. Zrozumcież, o uczniowie, słowa moje. Podobnie, jak ta trzoda zwierząt nad stawem głębokim, żyją ludzie u brzegu pożądań i uciech. Szatan, Mara, pragnie ich zguby i chce, by zatonęli w falach rozkoszy i niewiedzy. Dobra ich, natomiast, zdrowia i pomyślności pragnie Mąż Doskonały, Święty, najwyższy Budda. Ja to otwarłem drogę bezpieczną, pewną, a zniweczyłem zdradną, tak że nie zapadniecie w trzęsawiska, ale wynijdziecie na jasny szczyt góry.