Strona:Herold Andre-Ferdinand - Życie Buddy.djvu/076

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

brzegi stawu, uczynił je spadzistemi, tak że święty nie mógł wyjść z wody. Na szczęście, rosło nad stawem wielkie drzewo, tedy święty jął prosić bogini, mieszkającej w jego koronie:
— Spraw, o bogini, by gałąź drzewa przygięła się ku mnie!
Gałąź nachyliła się zaraz, święty uchwycił ją,, wyszedł na brzeg i jął szyć z płótna ubranie.
Nastała noc, a gdy zasnął, miał pięć snów.
Naprzód zauważył, że spoczywa w wielkiem łożu, którem jest ziemia. Miał pod głową poduszkę, którą był Himavat, jedną rękę położył na morzu zachodniem, drugą na wschodniem, a stopami sięgał morza południowego.
Potem zobaczył krzak, wyrastający z jego pępka, który rozwijał się szybko, aż sięgnął sklepienia niebiosów.
Następnie robaki zaczęły pełzać po nim, zaczynając od nóg, i pokryły całe jego ciało.
Dalej spostrzegł, że z wszystkich stron nadlatują ptaki, gdy zaś uniosły się nad jego głową były jakby złote.
W piątym śnie ujrzał wreszcie ogromną górę śmiecia i odchodów, wszedł na nią i zszedł zpowrotem, nie zawalawszy się wcale.