Strona:Herold Andre-Ferdinand - Życie Buddy.djvu/055

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Przyrzeknij, że śmierć nie będzie mi kresem życia, że choroba go nie nadwątli, starość nie nastąpi po młodości, a niedola nie zniszczy szczęścia,
— Zbyt wiele żądasz! — zawołał król. — Wyrzeknij się zamysłu twego. Złe jest działać pod wpływem nierozsądnego pragnienia.
Jak góra Meru poważny, rzekł na to książę:
— Jeśli mi nie możesz, ojcze, przyrzec tych czterech rzeczy, nie zatrzymuj mnie. Czyż wolno wstrzymywać tego, który chce ujść z płonącego domu? I tak nadejdzie dzień rozłąki, cóż warta jednak rozłąka niedobrowolna? Śmierć zabierze mnie, nie pozwalając osiągnąć celu, ni zaspokoić pragnień. Świat jest więzieniem, ja zaś pragnę wyzwolić tych, którzy jęczą w więzach pożądań. Świat jest błędnikiem, pełnym ślepców i nierozsądnych, ja zaś chcę zapalić im pochodnię mądrości. Świat kroczy pod złowrogim sztandarem pychy, ja zaś chcę go potargać. Świat pełen jest niepokoju, świat przypomina koło ogniste, ja zaś chcę dać mu pokój i prawo dobra!
Ze łzami w oczach wrócił do sali, gdzie towarzyszki Gopy śpiewały i śmiały się. Nie spojrzał nawet na nie. Noc zapadła, a one zmilkły.