Strona:Hermann Sudermann-Kuma Troska.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
33
KUMA TROSKA.

IV.

Lato, które tego roku nadeszło, przyniosło z sobą domowi Meyhöferów same tylko zmartwienia i kłopoty. Dawniejszy właściciel wypowiedział sumę swoją pozostawioną na hypotece, a nie było najmniejszych widoków, aby kto zechciał pożyczyć potrzebnych na pokrycie tej pretensyi pieniędzy.
Meyhöfer co tygodnia jeździł po trzy i cztery razy do miasta i powracał pijany późnym już wieczorem. Czasami i na noc nie wracał.
Pani Elżbieta w takie noce siedziała na posłaniu, nieruchomym wzrokiem patrząc w ciemności. Pawełek budził się często ilekroć posłyszał tylko jej stłumione łkanie. Wtedy przez chwilkę leżał cichutko, przyczajony w swem łóżeczku, bo nie chciał, aby matka spotrzegła, że nie śpi, w końcu jednak i on płakać zaczynał.
Wówczas przestawała płakać matka a kiedy on się nie chciał jakoś uspokoić, wstawała, całowała go, głaskała jego twarzyczkę, lub mówiła:
— Chodź do mnie, mój chłopcze.
Wyskakiwał coprędzej z swej pościeli, wsuwał się do matczynego łóżka i uwieszony na jej szyi zasypiał niebawem napowrót.
Ojciec bił go często. Rzadko bardzo wiedział za co, ale przyjmował plagi, jak coś zupełnie naturalnego, wynikającego z porządku rzeczy.