Strona:Hermann Sudermann-Kuma Troska.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
19
KUMA TROSKA.

już dłużej nie mógł pohamować swej ciekawości w tej mierze.
— O, tak, mój synu, — odpowiedziała a głos jej brzmiał smutnie i niepewnie.
— Czy często tam bywałaś, mamo?
— Bardzo często, mój chłopcze. Twoi rodzice niegdyś tam mieszkali i ty tam na świat przyszedłeś.
Od owego dnia „biały dom“ stał się dlań tem, czem dla ludzkości raj utracony.
— A kto mieszka teraz w tym białym domu? — pytał innym znów razem.
— Piękna, uprzejma pani, która kocha wszystkich bez wyjątku, ciebie osobliwą otacza miłością, bo jesteś jej chrzestnym synem.
Zdało mu się w tej chwili, że jakieś nieprzebrane źródło szczęścia spływa z tą wiadomością na jego głowę. Tak był wzruszony, że drżał cały.
— Dla czegóż więc nie pojedziemy kiedy do tej pięknej, dobrej pani? — spytał po chwili.
— Ojciec sobie tego nie życzy, — odpowiedziała, a głos jej zabrzmiał oddźwiękiem dziwnie ostrym, który zwrócił jego uwagę.
Nie pytał już dalej, bo wola ojca była tu prawem, którego przyczyn nikt badać nie mógł, od tego dnia jednak tajemnica białego domu nawiązała nowy węzeł sympatyi między matką a synem. Jawnie nie wolno było mówić o poblizkim dworze. Ojciec wpadał w wściekłość, skoro tylko bodaj jednem słówkiem wspomniano o jego istnie-