Strona:Hermann Sudermann-Kuma Troska.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
16
KUMA TROSKA.

bobonną trwogą, nagle zobaczył ową szarą postać, o której mówiła matka, żywą, wcieloną, jak stanęła we drzwiach sypialni — całkiem tak samo z podniesionemi w górę rękoma, z twarzą bladą i smutną. Ukrył twarz na ramieniu matki — serce biło mu silnie, czuł że mu oddech zapiera w piersiach i w śmiertelnej trwodze krzyknąć aż musiał:
— Mamo, to ona, to ona!
— Kto? Kuma Troska? — spytała matka.
On nic nie odpowiedział, tylko począł płakać.
— Gdzie? — pytała matka dalej.
— Tam we drzwiach, — odpowiedział, podnosząc się i oburącz chwytając matkę za szyję, bo bał się okropnie.
— O, ty mały głuptasku, — mówiła matka. Toć to długi ojca płaszcz podróżny.
I przynosiła mu płaszcz, kazała dotykać jego wierzchu i podszewki, aby przekonać się dowodnie a on poddawał się ulegle, w głębi duszy jednak przekonany tem mocniej, że własnemi oczyma widział szarą kobietę. I w dodatku wiedział już odtąd jak się ona nazywa.
„Kumą Troską“ nazywała ją matka.
Ale matka zamyśliła się czegoś i mimo próźb gorących, nie chciała już dokończyć rozpoczętej bajki. A i w późniejszych czasach nie dokończyła jej nigdy, choć ją nieraz błagał o to tak usilnie.