Przyjaciele rodziny Bernard des Vignes dowiedzieli się o chorobie Armanda. Część wyższego towarzystwa paryzkiego, należącego do drugiego cesarstwa, w którego gronie pani Bernard jest bardzo ceniona i szanowana, czuje się przykro dotkniętém tą smutną wieścią i spieszy okazać dowody swéj sympatyi. Co chwila powozy zatrzymują się przed domem przy ulicy Malaquais. Lokaj lekko zeskakuje z siedzenia, wchodzi do odźwiernéj, pyta o stan zdrowia i zostawia kartkę.
Piękny dom, pochodzący z zeszłego jeszcze wieku, zajmowany przez Bernardów, nie jest zaopatrzony, wedle dzisiejszéj mody, w rodzaj rządcy zuchwałego, który czyta dziennik i wygrzewa sobie plecy w oszklonym salonie, ozdobionym rzeźbionemi meblami dębowemi, z przedmieścia Świętego Antoniego, obitemi materyą turecką, kupioną na wyprzedaży w Bon Marché. Dom ten poprzestaje na sporéj izdebce, w któréj piętrzy się wewnątrz alkowy czerwona pierzyna na małżeńskiém łożu, z uchylonych zaś drzwi dwa razy dziennie rozchodzi się ostra woń potraw, niezawodnie zaprawianych cebulą. Odźwierna, matka Benouf, doskonale odpowiada całości mieszkania. Ta gruba, podstarzała imość, któréj mąż, posługacz w biurze ministeryum, froteruje schody co Sobota, zawsze prawie sama pilnuje domu, i dla urozmaicenia swoich zajęć, przykuwających ją do miejsca, hoduje z miłością, w klatce, zawieszonéj w dzień przy drzwiach izdebki, w nocy nad piecem, kilka świegotliwych dynastyi kanarków i szczygłów.
Osobom, zarówno panom, jak służącym, pytającym o stan zdrowia Armanda Bernard, matka Benouf nie podaje doktorskiego buletynu z dyplomatyczną powagą wyniosłego urzędnika, portyera szlachcica z ulicy Opery, lub bulwaru Hausmanna, ale, poczciwa gaduła, poprawia ten suchy dokument uwagami wedle swego widzimisię i rozczula się na swój sposób nad udręczeniem macierzyńskiém pani Bernard i nad cierpieniami pięknego i zajmującego młodzieńca.
W izdebce-to matki Benouf, codziennie w wieczór, po wyjściu z pracowni, Henryka dowiaduje się o zdrowiu Armanda.
Strona:Henryka.djvu/45
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.
XII.