Strona:Henryka.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

o wpół do dziewiątéj wieczorem, kiedy wyjdzie z pracowni, Armand będzie wolny, to się spotkają pod arkadami ulicy Rivoli przed hotelem Continental. List kończył się wyrazami miłości i pieszczotliwości, które Armand przeczytał z rozkoszném biciem serca, nie troszcząc się wcale, wierzajcie! fantastyczną pisownią i niemożliwą bazgraniną.
Armand rzadko wychodził wieczorem. Żeby matki nie zdziwiła zmiana zwyczajów, skłamał, niestety! po raz piérwszy w życiu, upozorował swoje wyjście posiedzeniem, zebraniem studenckiém, i nazajutrz o oznaczonej godzinie stawił się na wskazane miejsce.
Henryka pracowała cały dzień we sławnym zakładzie przy ulicy Castiglione, znanym dobrze paryzkim wykwintnisiom. Ale, natychmiast po skończeniu obiadu, — robotnice tam żywiono, — w mgnieniu oka zwinęła serwetę, włożyła kapelusz, pożegnała się ze wszystkimi i jak jaskółka frunęła pod arkady. Armand czekał na nią już od kwadransa. Zdaleka poznała smukłą jego postać. I natychmiast, trzymając się pod ręce, tuląc się do siebie, zdążali, lekko jakby we śnie, do swego gniazdka.
Przez całe dwa tygodnie codziennie się tak spotykali i spędzali chwile czarujące.
Jak się kochali! Jak bardzo się kochali! Och! jak para gołąbków, z upojeniem i szałem młodych zmysłów, ale także z serdeczną tkliwością! Dla Armanda Henryka nie była tylko kobietą, ideałem, niecącym pożar swoim płomiennym lotem w snach i marzeniach wszystkich młodzieniaszków, a który on nareszcie schwycił i posiadł; ale była jego ukochaną, jedynie ukochaną, którą, gdy się jest od niéj zdaleka, wywołuje się i widzi, przymknąwszy tylko oczy, któréj wspomnienie ściga cię w każdéj chwili, owłada tobą, rozognia ci krew i wypełnia serce. Do tych młodzieńczych uniesień wobec czystéj i powiewnéj piękności kobiecéj, do któréj wmieszał się nad to wdzięk dziecięcy, łączyło się jeszcze u niego uczucie wielkiéj słodyczy, wdzięczność i szlachetna litość dla tego dziewczęcia naiwnego i bezinteresownego, bez rachuby i obrony, które oddało mu za piérwszym uśmiechem, jak daje różę, swój skarb, kwiat swoich lat dwudziestu. Jako prawy i uczciwy chłopiec, przysiągł sobie, kochać ją przez całe życie.
Co do Henryki, oddała się miłości z tą nieocenioną umie-