Strona:Henryka.djvu/08

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

małym mężczyzną. Czyż dotąd nie żyła tylko dla niego? A więc i nadal tak żyć będzie. Zestarzeje się przy nim, ożeni go, zostanie babką. Kochany Armandek! Właśnie czekała na niego, miał wrócić ze szkoły. Rozczulała ją myśl, że za chwilę wejdzie do tego pokoju, smukły, w żałobném ubraniu, że jéj się rzuci na szyję, że wycałuje gorąco czoło tego pracowitego ucznia, że go zatrzyma w swych objęciach, wpatrując się w jego czarne, głębokie oczy, które po niéj odziedziczył, oczy czyste, jasne, pełne blasku myśli.
Jednakże inne jeszcze wspomnienie zaczęło się snuć w marzeniach pani Bertrand.
Myśli teraz o jedynym przyjaciela swego męża, który stał się także i jéj przyjacielem, o jedynym człowieku, który zdołał wzbudzić w niéj żywszą sympatyą.
Od kilku już lat, co Środa, — był to jéj dzień przyjęcia, — około godziny szóstéj, to jest w chwili, kiedy nigdy nie była samą, wchodził pułkownik de Voris, chłodny, przyzwoity, cokolwiek sztywny, w surducie zapiętym po wojskowemu, siadał w kółku kobiet, z trudnością naginał się do zwykłéj salonowéj gawędki o niczém, nie przyjmował podawanéj filiżanki herbaty i po kwadransie opuszczał salon. Kocha ją, jest tego pewną, a nie może jéj niewzruszać tyle szacunku i nieśmiałości, szczególniéj ze strony bohatera z pod Saint-Privat, który, mając pod sobą zabitego konia, chwycił karabin, jak Ney w Rosyi, zebrał i poprowadził do boju oddział swój rozpierzchły. Kocha ją! Czuła to po drżeniu ręki przy pożegnalnym uścisku, ręki, przeszytéj na wylot lancą niemiecką, z któréj przez skromność nigdy nie zdejmował rękawiczki, nie chcąc chwalić się pozostałą po otrzymanéj ranie blizną....
Gdyby jednakże wyszła po raz drugi za mąż? Ten człowiek, pełen honoru i odwagi, ten rycerz średniowieczny, o młodzieńczém sercu a siwiejących skroniach, byłby dla Armanda opiekunem, kierownikiem w życiu, lepszym od własnego ojca.
Kiedy o tém myśli piękna wdowa, twarz jéj nabiera wyrazu dziwnéj słodyczy. Cóż się z nią dzieje? Dlaczego serce uderza silniéj i żywiéj.
Wtém służący oznajmia przybycie pułkownika de Voris.
Wprawdzie należały się jéj odwiedziny współczucia po śmierci męża, a tytuł przyjaciela pozwalał mu przyjść każdego