Strona:Henryk Zieliński - Polacy i polskość ziemi złotowskiej.djvu/067

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

działo, że „kocha“, 2% odnosi się obojętnie a 92 % ich „nienawidzi“. Wśród uzasadnień dla odpowiedzi negatywnych znajdujemy m. in.: „Są to (sc. Polacy) zwyczajne psy, ponieważ nam zrabowali tyle ziemi“. „Jest to podstępny, grabieżczy naród, gdyż obrabowali oni Niemcy i uciskają niemczyznę w Polsce“, Niektórzy tolerują inne narody, ale nie Polaków. Jeden oświadcza, że nienawidzi Francuzów, ponieważ pomagają oni Polakom itd.
Nie dziw, że tego rodzaju młodzież, ujęta w karby hitlerowskich organizacyj pogłębiała jeszcze swoją nienawiść do wszystkiego, co polskie, zapoznając się zarazem poprzez naukę historii Polski i języka polskiego jak najdokładniej z wrogiem, którego zwalczaniu miała się poświęcić. W tym celu organizowane były tzw. Grenzschullager, których zadaniem było umożliwić „przeżycie granicy“ i przekazywanie tego przeżycia innym[1]. Znając te warunki wychowania nie trudno znaleźć sprawców 32 wypadków szykan antypolskich i napadów, dokonanych w ciągu jednego (pierwszego) półrocza 1933 na terenie samego tylko Pogranicza (tj. głównie w pow. złotowskim)[2], sprawców krwawych napadów w dn. 30 lipca 1932 w Zakrzewie, 14 sierpnia 1932 w Głomsku itd.[3].
Ta młodzież, często jeszcze dzieci, była zresztą niczym innym jak zamierzonym produktem wychowania w organizacji, szkole i w domu. Należało do pospolitych wypadków wyśmiewanie przez nauczycieli w szkołach dzieci polskich (nauczyciel Manthey ze Stawnicy) za ich narodowość i język, co szczególnie dało się odczuwać w okresie przed r. 1929, gdy nie istniały szkoły polskie. Było to do tego stopnia nagminne,

  1. dr Willy Schmidt: „An der Kurmark Grenze“.
  2. Kw. r. 1933, str. 16.
  3. A. Krajna-Wielatowski: „Miejscowości Pogranicza“, str. 35.