palący płomień miłości, jaki rozgorzał w jego sercu, był zarazem ofiarnym płomieniem czci. A teraz, gdy mu powiedziała, że jest dawną Hanką, czysty ogień zmienił się przeważnie w pożogę zmysłów. Dlaczego? Czy przyczyną tego był dawny grzech, czy to, że była chłopką? W odpowiedzi na te pytania tkwił dojmujący ból, albowiem czuła Hanka, że tak się stało dla obydwóch tych powodów.
Ale myliła się, sądząc, że Krzycki nie rozumie, iż właśnie z tych dwóch powodów powinien postępować wprost przeciwnie, by zatrzeć w niej pamięć grzechu, podnieść ją we własnych jej oczach i uczcić w niej przyszłą swą żonę. On rozumiał to zupełnie jasno, i częstokroć zdarzało się, że po rozstaniu się z nią wymyślał sobie, nie przebierając słów i ślubował w duchu poprawę. Ale ponieważ w swem łatwem życiu nie przywykł walczyć z niczem, a przedewszystkiem walczyć ze sobą, więc trwało to krótko, dopóty tylko, dopóki był od niej zdala, dopóki nie owionęło go bijące od niej ciepło, dopóki nie utonął w jej oczach, nie poczuł w dłoniach jej dłoni i nie spił się jej kobiecemi ponętami. Wówczas rozum ślepnął w nim i ciemniał, stawał się sługą krwi, pełnym sofizmatów faktorem
Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/246
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.
— 238 —