Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/214

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   206   —

wraz z listem, w którym oświadcza, że elementarzy nie będzie rozdawał...
— Dlaczego? — zapytał Groński, którego opowiadanie doktora poczęło rozciekawiać i zajmować.
— Napisał mi naprzód, że oni tam postanowili żyć i pracować tylko dla swojej prowincyi i zajmować się tylko sprawami miejscowemi czyli krajowemi, powtóre dążyć do jakiejś syntezy wszystkich narodowości, po trzecie, nie polonizować nikogo...
— Ale przecie chodziło o elementarze dla dzieci drobnej szlachty, która jest polską?
— U nich i to już nazywa się polonizacyą, bo przeszkadza ich »syntezie«. — Wiadomo na czem taka synteza musi się skończyć. Niech ją dyabli wezmą razem z ich dyplomacyą. Ale to nie dość! Oświadczył mi wkońcu, mój genialny braciszek, że nie uważa się za Polaka, tylko za Wołyńca, z polską kulturą i że to jest jego stanowisko polityczne. Ach, panie — źle Stańczyk powiedział, że w Polsce jest najwięcej doktorów: — w Polsce jest najwięcej polityków. Każdy przeciętny Polak, to drugi Talleyrand, drugi Metternich, drugi Bismarck. Nie brał nigdy udziału w życiu politycznem, nie zna historyi,