Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   180   —

biu, w których nigdy stale nie przesiadywano, wprowadził nowożytne meble. Niech sobie stoją, skoro moda tego wymaga i skoro w innych pokojach są stare, odziedziczone fotele, na których można przesiadywać wygodnie! Aż tu nagle kazano jej się przeprowadzić do tej nowej części domu; nagle stanęła wobec faktu, że syn jej zakochał się w chłopce z Rzęślewa i miał się z nią żenić. Wówczas w pierwszej chwili wzburzyło się w niej wszystko: stare instynkty i przyzwyczajenia poczęły krzyczeć. Owa bierna i milcząca zgoda na nowe idee runęła jak budynek z piasku, a cały przebieg zdarzeń wydał się oburzonej obywatelce-szlachciance niegodną intrygą, której igraszką i ofiarą miał być jej syn, a w nim cały ród Krzyckich. Zdumienie, że główną wspólniczką i niemal autorką tej intrygi mogła być istota, którą pani Krzycka uważała za wcielenie wszystkich cnót niewieścich i z którą chciała ożenić syna, wzmogło tylko jej gniew. Próżno pani Otocka tłómaczyła jej, że ten syn był uwodzicielem niewinnego dziecka, a panna Anney aniołem, i że przywożąc ją do Jastrzębia nie miała złych zamiarów i uczyniła to tylko, co każda inna kobieta, współczująca krzywdzie i tęsknocie, uczyniłaby