Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   178   —

Wreszcie, gdy brzask począł zaglądać do pokoju i mieszać się ze światłem lamp, pomyślał o spoczynku, ale chociaż czuł ogromne znużenie, nie mógł zasnąć i w myśli rozmawiał z matką i panną Anney, aż do wschodu słońca. Zasnął głębiej dopiero wówczas, gdy w hotelu poczynał się już ruch poranny i zbudził się późno. Ubrawszy się, zadzwonił na służącego i polecił mu odnieść list panny Anney do matki, ale w ostatniej chwili namyślił się inaczej i postanowił sam go odnieść. Lecz w pokojach zajmowanych przez panią Krzycką zastał tylko młodsze rodzeństwo i guwernantkę Francuzkę, która oświadczyła mu, że »madame« wyszła od rana do kościoła.