Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 01.djvu/84

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.
    —   76   —

    przyjmować — zawołał ze wzburzeniem młody człowiek.
    Wszystkie oczy zwróciły się ku niemu, on zaś począł powtarzać:
    — Ani myślę, ani myślę!
    — Ale dlaczego? — spytała po chwili matka.
    — Dlatego, że nie mogę. Niechże spadkobierczyni zgłosi się, naprzykład, nie po dwóch, lecz po trzech latach — to cóż wówczas? Zabiorę zapis, a ją samą przepędzę za wrota? Nie! — tego nie zrobię! Zresztą są i inne względy, o których nie chcę mówić...
    Jakoż tylko tymi »innymi względami« można było wytłómaczyć tak znaczny zapis, zrobiony prostej wiejskiej dziewczynie, więc pani Krzycka umilkła i dopiero po chwili rzekła:
    — Mój Władku, przecie nikt cię nie będzie zmuszał, ani nawet namawiał.
    Lecz Dołhański zapytał:
    — Powiedz mi, czy to jest jakaś bajeczna bezinteresowność, czy zły humor z tego powodu, żeś nie dostał większego zapisu?
    — Nie sądź po sobie — odpowiedział Krzycki. — A ja ci powiem to, w co zapewne nie uwierzysz, że skoro ten majątek pójdzie na taką rzecz, jak szkoła rolnicza chłopska, to się z tego