Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 01.djvu/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   171   —

miał krzyczeć jak paw z przerażenia. Ta głęboka wyrozumiałość i to przeświadczenie, że wszystko, co przychodzi, musi przejść, nie pozbawiając go energii myśli i słowa, pozbawiły go jednak w pewnej mierze zdolności do czynu. Był więcej widzem, niż aktorem na scenie świata, ale widzem życzliwym, żywo odczuwającym i nadzwyczaj ciekawym. Sam też przyrównywał się czasem do człowieka, który, siedząc nad rzeką i przypatrując się jej biegowi, wie wprawdzie, że musi się ona stoczyć do morza i zginąć w niem, ale interesuje się jednak i ruchem fali, i prądem, i wirami, i mgłą podnoszącą się z toni i grą światła na wodzie. Grońskiego, poza jego rzeczywistem zamiłowaniem do języków i autorów starożytnych, zajmowała i polityka, i nauka i literatura i sztuka, i współczesne kierunki społeczne i wreszcie prywatne stosunki ludzkie, a te ostatnie do tego nawet stopnia, że niechętni zarzucali mu zbytnie zamiłowanie do wiadomości o bliźnich. Z tej ogólnej życiowej ciekawości płynęło również jego gadulstwo i chęć rozprawiania o wszystkiem, co przesuwało mu się przed oczyma. On sam uświadamiał sobie to zresztą doskonale i usprawiedliwiał się żartobliwie przed przyjaciółmi, po-