Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 01.djvu/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   146   —

To też w samym zarodzie zatruł ją jadem nienawiści i wilczym popędem zniszczenia.
I oto pewnej nocy, w wigilię właśnie dnia, w którym miał ostatecznie opuścić Jastrząb, począł wzywać »świętą laleczkę«, aby do niego przyszła. Przyjmując bezkrytycznie, a również i z całą przesadą, właściwą fanatyzmowi i młodości, wszystko, co książki podawały jako ostatnie wyniki badań lub zjawisk w dziedzinie naukowej, wierzył, że hypnotyzm jest to tajemnicza i olbrzymia siła, która, gdy może być zastosowaną, staje się wówczas nieprzepartą. Mając się, na mocy prób, czynionych między kolegami, za hypnotyzera i poczytawszy delikatną i wrażliwą panienkę za doskonałe medium, był najgłębiej przekonany, że może ją uśpić i rozkazywać jej z odległości. Sumienie szeptało mu wprawdzie, że to, co ma zamiar uczynić, jest nadużyciem nauki, ale on głuszył ów głos, wmawiając w siebie, że to będzie jednocześnie zwycięstwo proletaryusza nad tym światem, nad którym nie wolno mieć litości — i że człowiek, należący do obozu, który wypowiedział wojnę na śmierć i życie całej budowie społecznej i »przewartościował« wszelkie pojęcia, będące dotychczas w obiegu, ma prawo i musi być bezwzględnym.