Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom V.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sności. On, wódz niezwyciężony, przegrywa wojny, on, dumny Rzymianin — kłamie, on, władca połowy świata, oddaje ją Kleopatrze, on, kochanek — wyposaża dzieci jej spłodzone z innymi. Jest on jak łuk złamany, który już nie odpręża się i nie uderza ręki, która by go chciała nagiąć za mocno.
Tymczasem kielich jest przepełniony, miara przebrana. Oktawian wypowiada wojnę nie Antoniuszowi, ale Kleopatrze, wiedząc, że Antoniusz stanie po jej stronie. Jakoż staje. Przez chwilę sądzić by można, że ten lew strząsnął sen rozkoszy z oczu i poczyna ryczeć jak dawniej, gdy świat drżał od jego ryku. Następuje katastrofa pod Akcjum, ale w czasie najgorętszej bitwy purpurowe żagle królowej zwracają się do ucieczki — a za niemi porzuca nie dokonane zwycięstwo admiralska nawa Antoniusza. On już bez niej ani żyć, ani zwyciężać nie umie. Wojsko zostawione bez wodza — umiera bez zwycięstwa. Oktawian staje się panem świata, i oto dla kochanków nadchodzi akt ostatni — akt śmierci. Antoniusz nawet zabić się nie umie i błaga o łaskę, a wreszcie rzuciwszy się na miecz, nie może znaleźć nikogo, kto by go dobił. Kleopatra ginie od węża w grobowcu — dumniej, bo za rydwanem nie pójdzie, piękniej, bo w szatach królewskich, i stosowniej, bo zalotnie nawet w obliczu śmierci. A Oktawia? W tych czasach wyuzdanych żądz, niewiary, złamanych przysiąg, orgii cielesnych, ta biała, cicha postać musiała zaginąć w niepamięci odtrącona życiem — i zjawia się dopiero wobec — śmierci. Oto podniesie z piasków nadbrzeżnych skrwawione ciało męża, obmyje je, nama-