Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom V.djvu/389

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gle Krzycki, który był stronnikiem Olszowskiego i działał z jego porozumieniem, pierwszy wykrzyknął królem i wielkim księciem Michała Korybuta. Wtedy „jakoby piorun trzasł“, stał się cud wielki. Niespełna w godzinę całe pole elekcyjne huczało jednym olbrzymim okrzykiem: „niech żyje Piast, król Korybut Wiśniowiecki!“ Dla zebranych panów było to uderzeniem maczugi w głowę. Sobieski uciekł z pola, za nim Potocki i inni. Prymas czekał niespokojnie w zamku i nie spodziewał się niczego, równie jak i sam elekt, który jako prosty szlachcic znajdował się w województwie sandomierskim i głosował z innymi na króla. Jak dalece rezultat ten był niespodziewany, dowodem na to są słowa w diariuszu Chrapowickiego: „Zdrętwieliśmy wszyscy tak wielkim przerażeni cudem, co nie mogło się stać bez wyraźnej woli Boga“.
Na tem kończy się praca Bartoszewicza o Elekcji Michała Korybuta. Streściliśmy ją nieco obszerniej, bo nie szkodzi przypomnieć sobie dawne czasy i dawne dzieje, a dokładniejsza wiadomość szczegółów na dobre tylko wyjść może. Nie sądzimy przy tem, by bez dokładnej znajomości przeszłości można rozumieć, jak należy postępować w przyszłości. Dzieła Bartoszewicza, które jeszcze raz (nie pamiętamy już nawet, który) polecamy pamięci czytelników, zawierają materiału historycznego więcej, niż cokolwiek, co ukazuje się w tym rodzaju w czasach ostatnich. Sądzić by stąd można, że przy naszem zamiłowaniu przeszłości dzieło to silnego doznaje poparcia, tymczasem jest przeciwnie. Nakład wyczer-