Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom V.djvu/357

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bo się tak artyście podobało, a w rzeczywistości jest prostem dziwactwem. Ani to malowane, ani rysowane... „Nie dość, mistrzu... czucie mieć i wiarę“, trzeba jeszcze... znać rysunek i umieć malować. Większym dowodem, że pan Chmielowski ma nieco jednego i drugiego — jest jego Widzenie św. Teresy. Rzecz nie dzieje się przynajmniej w ciemnościach, widać więc istoty żywe i rzeczy. Twarz przy tem Św. Teresy ma dosyć wyrazu; mniej udatnym jest Jezus, który zbliża się ku świętej, ukazując na serce. Ruch ten i cała postać miała wyrażać łaskę i dobroć, a wyraża galanterię i uprzejmość. Obraz ten ma w sobie jakąś naiwność, przypominającą prerafaelistów. O trzeciem płótnie Chmielowskiego, pogrążonem również w egipskich ciemnościach, mówiliśmy poprzednio. Na wystawie znajduje się również kilka płócien Pruszkowskiego Witolda. O obrazie przypominającym Piasta pisaliśmy już poprzednio. Widać w kolorycie a nawet i w rysunku tego obrazu wpływ Gersona. Drugie płótno przedstawiające chłopa grającego na fujarce, a przy nim dziewczynę, posiada w sobie dużo poezji i jest, mimo niektórych wad, arcywdzięczną sielanką. Pruszkowski jest to talent, który szuka sobie jeszcze kolorytu i wyrazu, ale który już ma dużo uczucia. Wyczółkowskiego Leona płótna fantastyczne są dziełami mniejszego znaczenia, natomiast portrety odznaczają się wielką oryginalnością. Da się to zwłaszcza powiedzieć o dziewczynce opartej o futro. Nóżki jej tylko wysunięte naprzód, a częściowo zakryte, sprawiają wrażenie łuków zbyt mocno wygiętych.