Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom V.djvu/311

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i tak pyta zwykle starszych o wszystko, chętnie zajmuje się temi przedmiotami, uczy się, samo nie wiedząc kiedy, i rozwija swój umysł. Można je przy tem tą drogą przyzwyczajać do ścisłego myślenia od dzieciństwa. Nie potrzeba dowodzić, ile rzeczy dowiaduje się mały słuchacz choćby np. przy pytaniach tyczących pokoju. Zyskuje więc np. pojęcie o kątach, o stosunku ścian, podłogi, sufitu, o materiałach, z których to wszystko złożone, i dochodzi do poznania tych rzeczy prawie samo przez się. Można też tą drogą, rozszerzając stopniowo zakres pytań, dać dziecku pojęcie o całym świecie. — Trzeba jednakże przy takiej metodzie umieć postępować stopniowo i prawidłowo, inaczej bowiem dziecko poznawałoby jedne rzeczy zbyt dokładnie, a innych nie poznawałoby wcale lub też spotykałoby się z trudniejszemi przed poznaniem łatwiejszych. Cała więc trudność leży w tem, by przewodnik dziecka, czy nim będzie matka, czy nauczycielka, umiał być systematycznym. Systematyczność tę ułatwić może tylko książka, i to właśnie jest celem książki p. Morawskiej. Autorka przechodzi w niej stopniowo od rzeczy bliższych do dalszych i od łatwiejszych do trudniejszych. Wedle systemu p. Morawskiej, dziecię zastanawia się tedy naprzód nad swem imieniem, nazwiskiem, potem nad swą osóbką, zatem nad nogami, rękami, głową, twarzą, ubraniem, powietrzem, sprzętami w pokoju, darami przyrody, pokarmami, zwierzętami itp. Z układu tego przekonywamy się, że p. Morawska jest biegłym pedagogiem, znającym dokładnie umysł dziecięcy. Książka jej może być wybornym przewodnikiem dla