Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom V.djvu/288

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gim odczycie wprowadził prof. Stanisławski do Czysćca. Przede wszystkiem jednak wyjaśnił swe stanowisko jako prelegenta do krytyki i publiczności. Wspomniał, iż zarzucano mu, że w wykładzie swym o Dancie pomija filozoficzne i historyczne objaśnienia Boskiej komedii. Otóż profesor słusznie zauważył, że trzygodzinny wykład zaledwie może starczyć na obznajmienie publiczności z treścią dzieła, komentarze zaś mogą być podawane na gruncie znakomitej znajomości danego utworu. Zdaniem naszem sz. profesor ma zupełną słuszność, bo jakkolwiek nie brak jemu samemu tej znajomości, za to brak jej publiczności. Wielki utwór Danta należy obecnie do takich dzieł, o których każdy średnio wykształcony czytelnik słyszał wprawdzie wiele razy i z którego może zna wyjątki, ale mało kto miał chęci i sposobność przeczytania całości. Wykład zatem, który musi się rachować z czasem, spełnia w zupełności swe zadanie, jeśli poznajomi dokładniej z danem arcydziełem szersze koła słuchaczy. Widzimy w tem nawet większy ich pożytek, niż gdyby prelegent chciał ich zasypywać erudycją lub objaśniać filozoficznie mało znany utwór. Zresztą prelegent nie szczędzi objaśnień tam, gdzie ich istotnie potrzeba — wczorajsi tedy słuchacze dowiedzieli się, że architektura Czysćca odpowiada architekturze Piekła i zwiedzili siedm okręgów czysćcowych, spotykając liczne rodzaje grzechów i postaci, aż do miejsca, w którem ostatni stygmat grzechu znikł z czoła Florentczyka w bramach raju. Nie potrzebujemy dodawać, że to błądzenie przy świetle średniowiecznego geniuszu po mistycz-