Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom V.djvu/225

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wszystkiem, że ową obojętność publiczną zgoła inaczej od nas rozumie, bo pojmuje przez nią:
1) Obojętność prasy dla Towarzystwa, a 2) obojętność samychże członków Towarzystwa.
Co do pierwszego zarzutu, odpowiadamy tylko tyle, że w różnych dziennikach spotykamy bardzo często wzmianki i obszerniejsze sprawozdania o obrazach wystawionych w sali Towarzystwa, a nawet zupełnie obszerne krytyki. Dowód to dla nas, że prasa nie milczy o Towarzystwie, ale przeciwnie: mówi o niem, ilekroć mówić może. Nawet spór, który w obecnej chwili toczymy, jest jednym dowodem więcej, że prasie leżą na sercu sprawy Towarzystwa.
Co do drugiego, wybaczy nam szanowny przeciwnik, ale obojętność członków Towarzystwa nazwiemy obojętnością samego Towarzystwa, nie publiczną. Widocznie nie zrozumieliśmy się.
Mówiąc, że instytucja jest nieruchawą, mieliśmy na myśli właśnie to: że członkowie jej są nieruchawi, obojętni i że ich zadanie instytucji nie dość zajmuje, o co ich sam p. Gerson właśnie oskarża. Niechże Zarząd radzi sobie z nimi, niech zwołuje zgromadzenia, niech nie żałuje na nich słów prawdy swym członkom, niech ich rozgrzewa, zachęca, stara się obudzić, rozruszać, niech proponuje im reformy, a gdy napotka na opór — szpalty naszych dzienników dla poparcia zbawiennych zmian zostaną otwarte. Są to jednak wasze wewnętrzne sprawy. My przez obojętność publiczną rozumiemy obojętność mas inteligentnych i opinię całego kraju, która się Towarzystwem i jego sprawami nie zajmuje, albo zajmuje