Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom IV.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czyć katastrofę, może kredytem lichwiarskim ratować się czas jakiś, — ale będzie to wegetowanie raczej niż życie.
Rozpaczliwy ten stan majątków skłonił samęż dyrekcją do przedsiębrania pewnych środków ratunku. Mówią, że mają być zakładane w każdym powiecie stacje doświadczalne czyli tak zwane gospodarstwa wzorowe. Projekt to doniosłości ogromnej, projekt, którego skutki nie dadzą się nawet obliczyć, ale o skutkach tych mówić będzie warto dopiero wówczas, kiedy słowo stanie się ciałem.
Nauczyło nas tego smutne doświadczenie. Tyle już projektów rozwiało się we mgle przeszłości, tyle już razy cieszyliśmy drugich i siebie na próżno, że tego rodzaju uciechy sprzykrzyły się już w końcu wszystkim. W ogóle doszliśmy do przekonania, że jednem z najprawdziwszych przysłów odnośnie do nas jest: „Obiecanka cacanka“. Powiedzmy sobie prawdę: nic łatwiejszego, jak platonicznie kochać dobro publiczne i uszczęśliwiać swych ziomków wielkiemi zamiarami. Można to robić, nie zdejmując nigdy szlafroka i pantofli; można to robić nawet, złożywszy ręce na żołądku i okręcając koło siebie wielkie palce. Dobro publiczne! Ależ kogo się spytać, to je kocha. — I cóżeś dla niego uczynił? No! nic, ale kocham, i to właśnie jest miłość bezinteresowna, czysto platoniczna. Nie zrobiłem nic, ale mam pewien projekt.
Cóż to za obfite pole dla komediopisarzy, ten patriotyzm platoniczny, szlafrokowy, który wobec pierwszej lepszej rzeczywistej ofiary i rzeczywistej