Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom IV.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W swoim czasie kłócono się wprawdzie po gazetach zawzięcie o to, co jest lepsze: czy kanalizacja, czy trzeci most na Wiśle. Zużyto nawet w tym celu wiele zapasów inteligencji, logiki, sił twórczych; podzielono się na dwa obozy; przymawiano sobie wzajemnie, wspominano sobie wzajemnie mimochodem o zacofaniu i ciemnocie, — ale na tem się i wszystko skończyło. Zapomniano tylko o jednej małej rzeczy: tj. że tak most, jak i kanalizacja, potrzebują pieniędzy, potrzebują setek tysięcy rubli, których nie było, nie ma i nie tak prędko będą. Przynajmniej dziś nie zanosi się na to wcale. Cała więc ta polemika była zabawką dziecinną, niewinną rozmową Jasia i Maniusi o tem, co by Jaś robił, gdyby był królem, a Maniusia, gdyby była królową. Zaiste! dziś wydaje się to śmiesznem i nie może się wydawać inaczej. Miasto nie miało ani grosza złamanego na powyższe cele, należało więc naprzód pomyśleć o funduszach. Radzono wprawdzie miastu zaciągnięcie pożyczki. Myśl, zaiste, głęboka a prosta! W ogóle, gdy ktoś nie ma pieniędzy, najprostszą rzeczą jest poradzić mu, żeby ich sobie pożyczył. Ale od kogo i na jaką porękę? W tem sęk. Należało pierwej o tem pomówić i pomyśleć. Należało przede wszystkiem kwestią postawić w ten sposób. Było to wprawdzie mniej efektowne pole do dyskusji, ale jedynie możliwe. O kanalizacji lub moście dość czasu było pomyśleć po uprzedniem zebraniu funduszów. Gdy kto ma trzos pełny, to już rzeczą jego gustu, czy woli sobie kupić parasol, czy kalosze.