znajdzie to objaśnienie w pierwszym lepszym słowniku niemieckim lub francuskim, a dalej dla dokonania podobnego dzieła potrzeba nie posiedzeń i popisywania się na nich z wymową, tylko pracy w bibliotece, opartej na poszukiwaniach i porównywaniach, na szperaniu w słownikach, słowem, potrzeba tu studiów, któremi żaden komitet zajmować się nie może.
Przy tem pojedyńczy taki człowiek będzie wiedział, dlaczego się zajmuje, będzie wiedział, że dokonawszy pracy sumiennej, otrzyma odpowiednią nagrodę.
Komitet złożony z fachowców jest potrzebny, ale dopiero do ocenienia gotowych prac, nigdy do „komponowania“ słownika.
Ale tu nastręcza się znowu pewna trudność.
Oto może się zdarzyć, że w słowniku pana X. będzie tysiąc wyrazów dobrych, w słowniku pana Y. pięćset, a w słowniku Z. dwieście jeszcze innych. — Jaka na to rada?
Rada jest. Najwyższą nagrodę powinien dostać autor dzieła bezwzględnie najlepszego, ale suma zebrana powinna wystarczyć na wynagrodzenie czyli zakupno i tych dzieł innych, które zawierać będą cenny materiał w stosunkowo największej ilości.
Z takich dopiero materiałów komitet może ułożyć jeden słownik, który by łączył w sobie zalety wszystkich pojedyńczo nadesłanych — albo polecić autorowi, otrzymującemu główną nagrodę, powprowadzać te poprawki, które za właściwe zostaną uznane.
Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom IV.djvu/220
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.