Przejdź do zawartości

Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom IV.djvu/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gdyby potrzeba opłacać przewóz i cło, posyłanie mniejszych ilości zboża nie prowadziłoby do niczego, koszta bowiem pochłonęłyby wartość przesyłki. Spodziewamy się więc, że rząd pruski, który gorliwie wziął do serca sprawę głodu i odezwy do mieszkańców Królestwa ogłosił — nie zrobi rzeczy w połowie i komorom nakaże przyjmować dary bez oclenia. Była już nawet o tem mowa, i jeśli sprawę tę poruszamy teraz, to tylko dlatego, że ostatecznie nie jest ona rozstrzygnięta, a rozstrzygniętą jak najprędzej być winna.

126.

Spór o słownik. Kto powinien zabrać się do pracy nad słownikiem ekonomiczno-handlowym, na który ogłosiła konkurs Gazeta Handlowa — i jak brać się do tego należy?
Pytanie to żywo było roztrząsane w pewnem towarzystwie finansistów. Jedni twierdzili, że pracą powinno się zająć ciało zbiorowe, tj. komitet — inni, że pojedyńcza osoba.
Według stronników pierwszej myśli komitet powinien składać się z kupców, bankierów, ekonomistów i filologów, obradować zaś codziennie lub kilka razy na tydzień w umówionych godzinach.
Ponieważ skutkiem sporów wynikłych zwrócono się do nas o zdanie, przeto zabieramy głos w tej sprawie.
Wyznajemy, że nie umiemy sobie zdać dokładnie sprawy ze sposobu, w jaki owo ciało zbiorowe wzięłoby się do rzeczy i w jaki prowadziłoby pracę.