Strona:Henryk Sienkiewicz - Legjony.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
IV.

Pogrzeb kapitana Plichty odbył się w Leżnicy Wielkiej. Zjechali się dość licznie księża i sąsiędzi, by uczcić starego żołnierza. Razem z Anusią przybyli starsi państwo Cywińscy i syn ich, Stanisław. Stawili się także opiekunowie Marka, Ważeński i Rostkowski, ludzie uczciwi i dobrzy patrjoci, ale okrutnie zacofani, którzy dotychczas nie mogli zrozumieć, dlaczego króla pruskiego nie pozwano zaraz po sejmie grodzieńskim przed trybunał piotrkowski za bezprawny zabór ziem polskich. Utrzymywali, że choćby to nie zapobiegło przemocy, byłaby na przyszłość podstawa prawna. Był Łuczyński, guwerner od Golczów, który miał stosunki z lożami masońskiemi. Z Różyc przybyli Marek i Kajetan, oraz stary szambelan, który przez udział w pogrzebie oficera kościuszkowskiego chciał odzyskać trochę popularności w sąsiedztwie, a zarazem spędzić po skończonej ceremonji resztę dnia we dworze leżnickim. Była to jednak z jego strony duża ofiara, albowiem niecierpiał pogrzebów. Za młodych lat miał dwa pojedynki o kobiety i nie uchodził za tchórza, ale nic nie napełniało go takim wstrętem, jak widok świeżo odwalonej na