Strona:Henryk Sienkiewicz-W pustyni i w puszczy.djvu/447

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   439   —

kiem, gdy zaś dowiedział się, że znużona drogą bibi usnęła, nakazał wszystkim mieszkańcom jak najgłębszą ciszę, pod karą ucięcia języka. Lecz postanowił ich uczcić jeszcze uroczyściej i w tym celu, gdy Staś po krótkim wypoczynku wyszedł przed szopę, zbliżył się do niego i, oddawszy mu pokłon, rzekł:
— Jutro Kali kazać pochować Fumbę i ściąć dla Fumby i dla Kalego tylu niewolników, ile obaj mają palców u rąk, ale dla bibi i dla pana wielkiego Kali kazać ściąć Faru, syna Mamby, i »wengi, wengi« innych Samburów, których połapali Wa-himowie.
A Staś zmarszczył brwi i począł patrzeć swemi stalowemi oczyma w oczy Kalego, poczem odpowiedział:
— Zakazuję ci tego czynić.
— Panie, — rzekł niepewnym głosem młody Murzyn — Wa-hima zawsze ścinać niewolników. Stary król umrzeć — ścinać; młody król nastać — ścinać. Gdyby Kali nie kazać ich ścinać, Wa-hima myśleliby, że Kali nie król.
Staś patrzał coraz surowiej.
— Więc cóż? — spytał. — A ty czyś się niczego nie nauczył na górze Lindego i czy nie jesteś chrześcijaninem?
— Jestem, o panie wielki…
— Więc słuchaj! Wa-hima mają czarne mózgi ale twój mózg powinien być biały. Ty, skoro zostałeś ich królem, powinieneś ich oświecić i nauczyć tego, czego nauczyłeś się ode mnie i od bibi. Oni są jak szakale i jak hyeny — uczyń z nich ludzi. Powiedz im, że