— Mówiłeś mi, że byli u was biali podróżnicy i że starsi ludzie ich pamiętają?
— Tak, i Kali słyszał, że mieli na głowach dużo perkalu.
— Ach! — pomyślał Staś — więc to nie byli Europejczycy, tylko Arabowie, których Murzyni z powodu ich jaśniejszej cery i białych ubrań poczytali za białych…
Ponieważ jednak Kali ich nie pamiętał i nie mógł dać o nich żadnych ściślejszych objaśnień, więc Staś zadał mu inne pytanie:
— Czy Wa-hima nie zabili żadnego z tych biało ubranych ludzi?
— Nie. Wa-hima, ani Samburu nie mogą tego zrobić.
— Dlaczego?
— Bo oni mówili, że gdyby krew ich wsiąknąć w ziemię, deszcz przestaćby padać.
— Rad jestem, że tak wierzą — pomyślał znów Staś.
Poczem jeszcze zapytał:
— Czy Wa-hima poszliby z nami aż do morza, gdybym obiecał im dużo perkalu, paciorków i strzelb?
— Kali pójść i Wa-hima także, ale pan wielki zwojować pierwej Samburu, którzy siedzą z drugiej strony wody.
— A kto siedzi za Samburu?
— Za Samburu niema gór i jest dżungla, a w niej lwy.
Strona:Henryk Sienkiewicz-W pustyni i w puszczy.djvu/380
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.
— 372 —